„Znowu czas jest przywiązany do nadgarstka lub trzymany w pudełku i tyka niecierpliwie.” – napisał, w jednym z wierszy, poeta Craig Raine.
Tutaj… Bóg jest przywiązany do miejsca. Do miejsc z fotografii Martina Martinčka, fotografii pochodzących z lat 1964-1970. Życie i pobożność słowackich górali.
„Lis w śniegu” (‘Fox in the Snow’ [Thoreau and The Fox])”, namalowany przez N. C. Wyeth’a (1882-1945) w 1935 roku, odnawiany w 1964. Nie wiadomo, jak naprawdę wygląda to dzieło, gdyż pierwsza kopia jest lekko cyfrowo odnawiana i poprawiana, zaś druga jest fotografią obrazu (ta wygląda trochę inaczej).
Przedstawia lisa… oraz Henry’ego Davida Thoreau (1817-1862) – pisarza i myśliciela amerykańskiego. A najbardziej przedstawia niezwykły krajobraz.
„Henry David Thoreau (ur. 12 lipca 1817 w Concord, zm. 6 maja 1862 tamże) – amerykański pisarz, poeta i filozof transcendentalista. (…) Był jednym z ważniejszych członków działającego w latach 1836–1843 Klubu Transcendentalistów. W latach 1840–1844 Thoreau wraz z R.W. Emersonem, Th. Parkerem i Margaret Fuller wydawał The Dial – oficjalny organ Klubu, w którym zadebiutował jako poeta i eseista.
Jeden ze zwolenników prymitywizmu. Popierał obywatelskie nieposłuszeństwo jako formę walki z władzą i poszanowanie środowiska naturalnego (był fleksitarianinem). Był również zagorzałym abolicjonistą sprzeciwiającym się niewolnictwu i legalizującemu je prawu Stanów Zjednoczonych.
W 1845 roku przeniósł się do zbudowanej przez siebie chaty nad stawem Walden, położonym w lasach concordzkich. W trakcie dwuletniej samotności napisał swoje najsłynniejsze dzieło Walden, które stało się biblią brytyjskich radykałów, późniejszych założycieli Partii Pracy.
Zmarł na gruźlicę. Nie założył rodziny.” /wikipedia/
Triduum Wszystkich Świętych to w chrześcijaństwie zachodnim trzydniowy okres, na który składają się Wigilia Wszystkich Świętych (ang. All Saints’ Eve, Halloween), Dzień Wszystkich Świętych (All Saints’ Day, All Hallows’ Day) i Dzień Zaduszny (All Souls’ Day). Angielska nazwa – Allhallowtide. U nas od pewnego czasu przyjęło się obchodzenie Halloween, choć niektórzy wolą słowiańskie, pogańskie Dziady (w przeszłości były one obchodzone w nocy z 31 października na 1 listopada lub około 2 listopada). Nasze Dziady nie uległy schrystianizowaniu jako osobne święto i są powiązane z Dniem Zadusznym (Zaduszkami). Brakuje nam więc jednego własnego święta, gdyż według niektórych Halloween, jak Dziady, również miało korzenie pogańskie.
***
Jakub Schikaneder – malarz czeski, niemieckiego pochodzenia, żyjący w latach 1855 -1924.
Z pamiętnego, a nawet kultowego, „Elementarza” Mariana Falskiego wybrałam, i przycięłam, dwadzieścia najbardziej związanych z sezonem zimowym stron. To również mój elementarz.
W historii polskiej edukacji najbardziej doniosłym elementarzami okazały się podręczniki Mariana Falskiego, pod tytułem „Elementarz”. Pierwsze wydanie, pod tytułem: „Nauka czytania i pisania dla dzieci” ukazało się w roku 1910 i zrewolucjonizowało metodykę nauki czytania w Polsce. Był ilustrowany przez Jana Rembowskiego.
W okresie międzywojennym ukazywały się kolejne wersje elementarza dla dzieci, aktualizowane zgodnie z duchem czasów. Z powodu zapóźnień edukacyjnych sporej części ludności, w 1920 Falski opracował także na zamówienie władz dwie wersje „Elementarza powiastkowego”, dla dorosłych analfabetów oraz osób odbywających zasadniczą służbę wojskową. W 1945 roku prawa do wydawania „Elementarza” Falskiego pt. „Elementarz dla szkół wiejskich” uzyskały Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych (od 1974 Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne).
W 1949 ukazał się pierwszy powojenny elementarz dla dzieci, uwzględniający elementy obowiązkowej w tym czasie ideologii komunistycznej (aczkolwiek bez wymieniania postaci Stalina). Kolejna unowocześniona wersja elementarza ukazała się w 1957 i przetrwała siedemnaście lat. Ostatnia wersja ukazała się w 1974, opublikowana już po śmierci autora, z nowocześniejszymi ilustracjami Janusza Grabiańskiego. Zaktualizowano w niej też teksty. Wersja ta znajduje się w druku i spotyka się z popularnością aż do dnia dzisiejszego (stan na 2013).
Oprócz ostatniej wersji elementarza, w XXI wieku wznowiono też druk elementarza w wersji z 1971 roku. /źródło: wikipedia/
Styczeń 1939. Cicha noc w wiejskim gospodarstwie. Światło lampy naftowej pośród kilometrów zaśnieżonych pól. Światełko na końcu świata. Scena bez zwiastunów nadchodzącej wojny.
„W każdej wiejskiej chacie niech płonie w zimowy wieczór i późno w noc lampa, przy której gospodarstwo wraz z całą rodziną uczą się, czytają i medytują.”
Tekst i obraz pochodzą ze styczniowego (1939) numeru „Plonu”, ilustrowanego miesięcznika rolniczo-ogrodniczego.
Poniżej m.in. Polska Komisja Pomologiczna oraz jabłko „gospodarskie”, na jednej z tablic z odmianami jabłek. Strona z „Plonu” z czerwca 1937.
I jeszcze klimaty agrarne oraz styl przedwojennej publicystycznej polszczyzny. Teoria i praktyka uprawy roślin. Wieś, spokój, wegetacja roślin i prosta egzystencja czowieka. Artykuł pt. „Jak ocenić stan ozimin w jesieni?”, napisany przez inżyniera Mazurkiewicza (miesięcznik „Plon” 11/1938)
„Agraryzm – doktryna społeczna i ruch społeczny, głoszące, że podstawą gospodarki jest rolnictwo oparte na samodzielnych gospodarstwach rolnych, najważniejszym producentem dóbr materialnych jest rolnik, a główna warstwą narodu są chłopi, kładący nacisk na rozwój oświaty na wsi i kultury ludowej, promujące hasło, chłop potęgą jest i basta. (…) Agraryzm to koncepcja próbująca stworzyć ustrój balansujący między kapitalizmem a socjalizmem.” /wikipedia/
Zaś w tym filmie, opartym na opowiadaniu z 1937 roku, pojawiają się zwiastuny wojny. I tak się składa, że główna bohaterka pracuje u inżyneria Śliwy, który zajmuje się sprzedażą maszyn rolniczych. „Niekochana” Janusza Nasfetera z 1965 roku, będąca ekranizacją „Niekochanej” Adolfa Rudnickiego. Opowiadanie czytałam, a film chyba poszerza zakres wydarzeń.
Wydaje się, że naprawdę dobra literatura musi zawierać w sobie nowatorską opowieść psychologiczno-obyczajową oraz warstwę niezałszowanych, ponadczowych refleksji natury ogólnoludzkiej – najlepiej gdy mamy ją również w formie aforyzmów wplecionych w dzieło. Niewiele jest takich powieści, ale jeśli już powstawały mówiło się, że są epokowe. Czasami dopiero po latach owa epokowość zostawała odkrywana. Bliska tego ideału literackiego jest jedna z moich najbardziej ulubionych powieści – „Pani Bovary” (1857) Gustawa Flauberta.
Flaubert napisał też m.in. „Dziennik komunałów” (wyd. 1911; z notatek zebranych w latach 1870-80), z podtytułem „Rejestr myśli wytwornych”, jednak tu zamiast ponadczasowych refleksji ogólnoludzkich znajdujemy „prześmiewczy i ironiczny zbiór obiegowych powiedzeń na różnorodne okazje” (cytat z okładki książki wydanej w Wydawnictwie „Fundacja Brulionu”, 1992-1993). Aby w pełni zrozumieć niektóre z nich trzeba dobrze znać historię i realia Francji tamtych czasów, a cześć jest zrozumiała bez takiego przygotowania. Wybrałam tu kilka „komunałów” z fragmentów znalezionych w sieci, cała książka liczy 147 stron. Niektóre aktualne nawet dziś. Pewne stereotypy i zjawiska codzienności pozostają niezmienne.
„Wszystko, co należy mówić w towarzystwie, aby być człowiekiem przyzwoitym i sympatycznym”. (cyt. Flaubert)
Alabaster – Służy do przedstawiania najpiękniejszych części ciała kobiecego. Alkoholizm – Źródło wszystkich bolączek współczesnych. Anatema Watykanu – Wyśmiewać. Angielki – Dziwić się, że mają ładne dzieci. Apatia– Ogarnia w krajach gorących. Ateista – Naród złożony z ateistów nie mógłby się ostać. Balony – Skończy się na tym, że przy ich pomocy polecą na Księżyc. Biblia – Najstarsza książka świata. Bielizna – Zawsze niedobrze pokazywać za wiele (za mało). Błąd – To więcej niż zbrodnia, to błąd (Talleyrand). Nie dostaniecie już do nich okazji (Thiers). Obie te frazy wymawiać z uczuciem. Ból – Zawsze dobroczynny w skutkach. Budżet – Wiecznie niezrównoważony. Charakter pisma – Nieczytelny: świadectwo uczoności, dowodem recepty lekarskie. Choroba morska – By na nią nie cierpieć, dość myśleć o czym innym. Ciało – Wiedząc, jak zbudowane jest nasze ciało, nie ośmielilibyśmy się uczynić żadnego ruchu. Cenzura – Co tu gadać, pożyteczna! Dagerotyp – Zastąpi malarstwo. Deputowany – Być nim – szczyt chwały. Miotać gromy przeciw Izbie Deputowanych. Zbyt wielu jest w Izbie gadułów. Nic nie robią. Descartes – Cogito ergo sum. Diamenty – Skończy się na tym, że będą je fabrykować. I pomyśleć, że to nic innego, jak węgiel! Gdybyśmy tak znaleźli diament w postaci naturalnej – nie schylilibyśmy się nawet! Drogi żelazne – Zachwycać się ich wynalezieniem i mówić: Ja, drogi panie, byłem dziś rano we własnej osobie w X, wszystko tam załatwiłem, wsiadłem w pociąg i wróciłem na dziesiątą. Druk – Cudowny wynalazek. Przyczynił więcej zła, niż pożytku. Dworce – Zachwycać się, wskazując jako na wzór architektury. Dyletant – Zamożny jegomość z abonamentem do Opery. Dzieci – Przy gościach przejawiać liryczną czułość. Dziobaty – Wszystkie kobiety dziobate – chutliwe. Eklektyzm – Potępiać jako filozofię niemoralną. Ogier – Przy pannach mówić: ogromny koń lub podobnie. Oryginalność – Ośmieszać wszystko, co oryginalne, nienawidzić, wyszydzać i tępić jak się da. Optymista – Tyleż, co imbecyl. Powieści – Demoralizują masy. Są powieści, pisane szpicem skalpela i są takie, co ważą się na czubku igły. Poeta – Elegancki synonim marzyciela i wałkonia. Poezja – Niepotrzebna, wyszła z mody. Rtęć – Zabija chorobę wraz z chorym. Ropucha – Mylić z żabą. Wydziela jad niezwykłej siły. Żyje wśród kamieni. Tytoń – Przyczyna wszystkich chorób mózgu i mlecza pacierzowego. Żaba – Samica ropuchy.
W tym roku Wielkanoc w Kościele Prawosławnym i w innych Kościołach obrządku wschodniego wypadła dopiero 1 maja. Nazywana jest tam Paschą lub Zmartwychwstaniem Chrystusowym (Pańskim).
Stara wiara ortodoksyjna, ta która przybliża do dawnych czasów. Pełnia barw, ich jaskrawość, bogata ornamentyka, symbole i napisy. Tak jakby człowiek chciał przez to znaleźć się bliżej Boga. Bliżej czegoś Duchowego i Radosnego.
A w średniowieczu „w każdym kościele mieszkał Bóg” i świat był dużo prostszy, jak mówił ktoś w filmie o którym może niedługo napiszę.
Obrazki głównie z Rosji i Serbii. W tym stare pocztówki oraz obrazy Borisa Kustodijewa (1878-1927).
Rekonstrukcja starożytnego mechanizmu datowanego na lata 150-100 p.n.e., przyrządu do obliczania pozycji ciał niebieskich. W pełni funkcjonalna, zbudowana z elementów Lego.
A Rafał Kalukin w 2014 roku, po aferze taśmowej, napisał w „Newsweeku”:
„Starej inteligencji już nie ma, wymarła. A wraz z nią inteligencki etos bezinteresownej służby na rzecz dobra wspólnego. Jej miejsce zajęła długo wyczekiwana klasa średnia. Nieźle już wykształcona i całkiem kompetentna. Tyle że egoistyczna, krzątająca się wokół własnych interesów. To z niej rekrutują się przedstawiciele nowej elity politycznej. Obce są im zarówno stare inteligenckie etosy, jak i te całkiem niedawne, w których bogactwo bywało źródłem prestiżu, o ile nie pochodziło z działalności publicznej.”