Bez kategorii

W rok po katastrofie

„Warto pilnować, by ten moment nie umknął opinii publicznej, by nie przykryto go kolejną fałszywą wrzutką. Bo wszystko układa się w coraz bardziej klarowny obraz, jesteśmy coraz bliżej prawdy, coraz pewniejsi, że nie było nacisków, nie było szaleńczego lądowania (w ogóle nie było lądowania!), a nasi piloci nie zawiedli. Coś zewnętrznego wobec pilotów spowodowało, że samolot spadł na ziemię. Ta wiedza to wynik ciężkiej pracy wielu osób, konsekwentnego wgryzania się w sprawę, nacisku obywatelskiego.”

Fragment artykułu Michała Karnowskiego pt. „Nerwy na wodzy. ‚Im więcej szaleństwa po stronie szukających prawdy, tym łatwiej wysiłek wszystkich zdeprecjonować”
http://wpolityce.pl/dzienniki/jak-jest-naprawde/8611-nerwy-na-wodzy-im-wiecej-szalenstwa-po-stronie-szukajacych-prawdy-tym-latwiej-wysilek-wszystkich-zdeprecjonowac

Arsenij I. Mieszczerski - "Zima. Lodołamacz" (1878)
Arsenij I. Mieszczerski – „Zima. Lodołamacz” (1878)
Wiersze i wierszyki

Wiersz o zimie

Śnieg. Mróz. Szron.
Krystaliczność. Lodowatość.
Czystość. Ostrość.
Przestrzeń. Pustka. Spokój.

Skwantyfikowane. W określonych proporcjach.
Momentami podniesione do kwadratu.
Ostrokątne.
Trójwymiarowe.
Spersonalizowane.

powierzchnia lodu, foto

Literatura · Sens życia

Zima i symbole

Grudzień był mroźny, ciemny, przytłaczający. Na trzy dni przed wigilią, przeglądając stare lektury, trafiłam na taki obraz.

„Grudzień. Zbliża się najciemniejsza noc roku, a jedynym wyjściem ze snu jest pójść za nim i zstąpić do jego wnętrza.
Drzewa umarły.
Dni są grotami strzał tkwiącymi w piersi trupa.
Blady apokaliptyczny śnieg oślepia mnie bladym płomieniem.
Strumienie skuł lód. Jeleniom sterczą żebra.
Widuję martwe wilki — spod śniegu wystaje łapa, poszarpany ogon. Drzewa umarły i tylko najgłębsza religia potrafi przebić się przez czas, uwierzyć, że odżyją. W śnieżnym pejzażu wyglądają jak czarne pręgi ran na bardzo białej ręce.”

(fragment powieści „Grendel”, John Gardner, przeł. Piotr Siemion)

Fragment bardzo współgrający z moim ówczesnym nastrojem. Natura nagle zamieniła grudzień w mroźną noc. Ja też starałam się zstąpić do wnętrza snu. Pokochać zimny, srogi świat.

Wróciły niegdysiejsze śniegi, nie wróciła chęć celebrowania radości Świąt Bożego Narodzenia. Najgłębsza religia, opiewająca cud Niedzieli Wielkanocnej, straciła dla mnie moc jakiś czas temu. Okres końca roku niósł uczucie wewnętrznej pustki. Na dodatek w tym samym rozdziale natknęłam się na ironiczny komentarz pod adresem wszelkich religii.

” — Religia też upada. Za moich czasów ofiarowywali dziewicę… „

Święta minęły, jakby ich nie było. Nowy Rok przyniósł trochę nadziei. Czas ucieka, ale życie biegnie do przodu. Gdzieś pomiędzy jestem ja.

Trzy dni temu zajrzałam do innej lektury sprzed lat. „Zimy Muminków”.

„Niebo było nieomal czarne, lecz śnieg lśnił jasnoniebieskim blaskiem w świetle księżyca.
Może spało pod lodem, a głęboko w ziemi, między korzeniami, wszystkie małe stworzonka śniły o wiośnie. Ale do wiosny było dość daleko, bowiem Nowy Rok minął dopiero co.”

(fragment „Zimy Muminków” Tove Jansson, przeł. Irena Szuch-Wyszomirska)

Inny rodzaj literatury, podobna metaforyczność. Zima jako tajemnica czy klucz do tajemnicy. Tajemnica związana ze śmiercią, którą zima symbolizuje przede wszystkim.

Zima jest przystankiem na drodze ku wieczności. Grudniowa pustka była momentem utraty wiary. Wiary w życie.

Zima Muminkow, ilustracja
„Zima Muminków” – Ilustracja z książki
Wiersze znanych

„Snowy morning” Lilian Moore

Wake
gently this morning
to a different day.
Listen.
There is no bray
of buses,
no brake growls,
no siren howls and
no horns
blow.
There is only
the silence
of a city
hushed
by snow.
.
napisała Lilian Moore

park, ławki zasypane śniegiem

„Jest tylko cisza miasta ukojonego przez śnieg.” /free foto/

Literatura

Z Gogola

Z powodu smutku przejściowej choroby, jak i ciemnych zimowych wieczorów, postanowiłam przeczytać coś komicznego i epickiego zarazem. A więc są to „Martwe dusze” Gogola, po raz drugi, po kilkunastu latach. Już pierwsza strona mnie rozbawiła, potem też było ciekawie, jak to u Gogola, zdziwił mnie natomiast trochę pewien szczegół w tłumaczeniu Władysława Broniewskiego. Może ktoś mi wyjaśni, jakie urządzenie na początku XIX wieku, w Rosji, posiadało regulator głośności. Katarynka, która zresztą pojawia się potem w tym dziele, czy coś innego?

„Dzień, zdaje się, został zakończony porcją zimnej cielęciny, butelką kwasu musującego i mocnym snem na cały regulator, jak się wyrażają w niektórych miejscowościach obszernego państwa rosyjskiego.”

Zima Gwiazdka
Bez kategorii

Silence

Lubię zimę, nie działa na mnie depresyjnie, tak jak czasami jesień, jakkolwiek odrobinę przeraża mnie jej mroźność i śnieżność. Oby nie trwało to aż do marca.

snow-cat-silence_4046402098_o
Śnieżny kot – Cisza / autor: T KONI – Flickr

Silence Speaks Volumes

„Cisza mówi wiele – Czasami przerażająco głośno.”

Tekst – mój, kadr z filmu „Wstręt” R. Polańskiego

Literatura

Z Schulza

Wśród wielu prac naukowych, podejmowanych przez mego ojca w rzadkich chwilach spokoju i uciszenia wewnętrznego, pomiędzy ciosami klęsk i katastrof, w jakie obfitowało to życie awanturnicze i burzliwe – najbliższe jego sercu były studia nad meteorologią porównawczą, a zwłaszcza nad specyficznym klimatem naszej prowincji, pełnym jedynych w swoim rodzaju osobliwości. On to właśnie, mój ojciec, położył podstawy pod umiejętną analizę formacyj klimatycznych. Jego „Zarys ogólnej systematyki jesieni” wyjaśnił raz na zawsze istotę tej pory roku, która w naszym klimacie prowincjonalnym przybiera tę przewlekłą, rozgałęzioną, pasożytniczo rozrosłą formę, która pod nazwą „chińskiego lata” przeciąga się daleko w głąb naszych zim kolorowych. Cóż powiedzieć? On pierwszy wyjaśnił wtórny, pochodny charakter tej późnej formacji, nie będącej niczym innym, jak pewnego rodzaju zatruciem klimatu miazmatami przejrzałej i wyradzającej się sztuki barokowej, stłoczonej w naszych muzeach. Ta rozkładająca się w nudzie i zapomnieniu sztuka muzealna przecukrza się, zamknięta bez odpływu, jak stare konfitury, przesładza nasz klimat i jest przyczyną tej pięknej, malarycznej febry, tych kolorowych deliriów, którymi agonizuje ta przewlekła jesień. Piękno jest bowiem chorobą, uczył mój ojciec, jest pewnego rodzaju dreszczem tajemniczej infekcji, ciemną zapowiedzią rozkładu, wstającą z głębi doskonałości i witaną przez doskonałość westchnieniem najgłębszego szczęścia.

(początek opowiadania „Druga jesień” Brunona Szulca)

A więc jesień. Nieodwołalnie. Nieodwracalnie. Na długie miesiące. Być może znowu aż do wiosny. U mnie też ostatnio klimat tak przesłodzony, przekolorowany, że zima nie zawsze ma siłę się przebić ze swoją białą grozą.

Bruno Schulz "Refraktor astronomiczny"
Bruno Schulz „Refraktor astronomiczny”

Ilustracja do opowiadania Sanatorium pod Klepsydrą (1937)

Bez kategorii

Groza zimy

Zawsze lubiłam prawdziwą zimę, jednak w ostatnich latach zaczyna mnie ona rozstrajać… Najpierw był zbyt silny mróz. Teraz mróz powoli ustępuje, za to pojawił się porywisty wiatr.

Jedni mówią, że idzie globalne ocieplenie, inni że wkrótce czeka nas kolejna epoka lodowcowa. W takie dni naprawdę bardziej wierzę w te lodowce.

sanie Świętego Mikolaja

Bez kategorii · Muzyka

Mroki zimy

Trzy dni temu spadł śnieg, ale to dopiero przedzimie. Nadeszła najmroczniejsza i najsmutniejsza pora roku. Na tę ponurość można zastosować takie metaliczne łomoty jak poniżej, choć to i tak niewiele pomoże.

Słuchając, bez wnikania w treść tekstu, można się poczuć jak 1000 lat temu „na ognisku” u Wikingów. Dzicy Wikingowi musieli wytwarzać podobny rodzaj muzyki, jednak nie wiem, czy już odkryto czego tak naprawdę słuchali.

Van Halen „And the Craddle Will Rock” (1980)

Bez kategorii

Zieleń

Wiosna nabiera mocy. Przypominają się letnie wieczory i całe to zielone coroczne „tu i teraz”, które mogłoby trwać wiecznie, jednak nie będzie, toteż kontemplacja piękna przyrody podszyta jest smutkiem. Może dlatego tak lubię zimę? Bo nie zawiera w sobie żadnej obietnicy piękna, które powróci za rok? A nawet bywa całkiem brzydka. Życie jest pełne paradoksów. Może to jeden z nich…

monet11
Kobieta w ogrodzie – Claude Monet