Czy wolno czcić Boga, którego nikt na oczy nie widział? Można. Nie wolno zaś walczyć z religiami innych czczących swego Boga, którego na oczy nie widzieli. Nie wolno, bo zaprzeczałoby to naszemu prawu do kultywowania własnej religii.
Kontynuując, nie wolno zwalczać ani islamu, ani Kościoła Latającego Potwora Spaghetti, choć obie religie wydają się równie bezsensowne, a ta druga jest w dodatku parodią religii. Ale przecież islam krzywdzi kobiety, ustanawiając je niewolnicami, nawet nie córkami, Boga. W tej sytuacji, wolno walczyć z niektórymi, szkodliwymi, religiami, a może nawet ze wszystkimi religiami, bo szkodliwość poszczególnych religii zawsze można wykazać znajdując tylko odpowiedni punkt widzenia.
Żyjemy więc w świecie, w którym jedni pielęgnują swoje religie, a inni z nimi walczą. Granica swobód religijnych i anty-religijnych jest płynna. A o „mocy” danego boga decyduje poziom sakralizacji mitologii z nim związanej, występujący w określonej społeczności. Kwestia istnienia samego Boga, w oderwaniu od wszelkich religii, nadal jest nierozwiązana.
***
„A Raj? Czy istnieje Raj?”
„Myślę, że tak, proszę pani, lecz win słodkich
nikt już więcej nie chce.”
Eugenio Montale, luźne wiersze z cyklu „Xenia” /1963/, tłum. Urszula Kozioł
- – Może króciutką modlitwę? – zaproponował.
– Kto niepomny na skutki samochodzik swój sprzedał…
– Na próżno, biedaczyna, ciśnie potem na pedał…
– W rzeczy samej. Amen – zakonkludował ksiądz.
- Na stacji Mysiadło piętnaście gęsi wsiadło… I my z nimi też. Amen.
Boris Vian, powieść „Jesień w Pekinie” /1946/ (fr. L’Automne à Pékin); tłum. Krystyna Dolatowska /źródło: Wikicytaty/